Zgadzam się z przedmówcami, że początkowo film niezły, ale "indiańska" końcówka jest beznadziejna.
Chodzi mi o odzwierciedlenie zwyczajów i kultury Indian w filmie - w końcu lata 60-e to jeszcze żywa historia, walk z Indianami z przed niecałych 100 lat.
Sądzę, że raczej chodziło tu o zagranie polityczne - także w pamięci Indian żywe było wspomnienie Tańca Ducha, który miał dawać im odporność na kule - tam zamienione, to zostało na "granie na fujarkach" - po prostu żałosne, aż nie chce mi się o tym pisać !
Ale dobrze, że już w tamtym czasie poruszono temat współżycia z Indianami - dlatego nie jest to film do końca stracony - jedynie ten ostatni obrazek (Żurawie lecące w kluczu na zachód) psuje ten obraz - ewidentny nakaz "parcia na zachód" - żeby sparafrazować Bismarcka.