Uważam panią Audrey za wspaniałą aktorkę, czołową postać popkultury obok Marilyn Monroe XX wieku, która wywarła ogromny wpływ na kino. Jednakże jej fenomen jest mocno przesadzony - 3 miejsce na 50 największych legend kina, z 25 kobiet ? Dla mnie znalazłaby się w pierwszej 12, ale 3 miejsce to pomyłka. W jej karierze brakuje mi melodramatów, dramatów, thrillerów, dwa czy trzy tego nie zmienią. Ponadto osobiście drażni mnie jej ujmująca dziewczęcość, która jednak stanowi atut. Według mnie fenomen Audrey zawdzięcza nie wyglądu, ale swojemu zewnętrznemu czarowi i osobowości. Piękna była, owszem, w latach 60 u Tiffany'ego, w ''Szaradzie'' i ''My Fair Lady'', ale czy na pewno sylwetka na skraju anoreksji i zapadnięta twarz w latach 50 dodawały jej uroku ? W ''Rzymskich wakacjach'' brak jej tego błysku w oko co u Tiffany'ego. Ale chorowała ciężko w czasie wojny i była niestety niedożywiona. Co do jej działalności charytatywnej, to dla mnie obok księżnej Diany jest autorytetem.
Dziękuje za uwagę
Pozdrawiam