Takie samo lub podobne wrażenie wywarł na mnie ten film, co u innych użytkowników, czyli najogólniej mówiąc niezbyt dobre. Brak tu jakiejś solidnej siły boskiej, film jakby mdły, wszystko wygląda jakby ktoś to posmarował mydłem, przez co nie można się z tym połączyć i tego poczuć. Aż do sceny z Madame Petrova, nie odnalazłem w filmie nic, co by mi się spodobało, choć i ta scena nie była czymś nieprawdopodobnym, to jednak czuję, że zapada w pamięć w odróżnieniu od reszty filmu. Wątek z zagubioną dziewczyną, pozbawioną pamięci na początku też jest ciekawy, jednak czym więcej wiemy, robi się (być może paradoksalnie) mniej interesująco. Pojawia się też Christopher Lee z na wpół wygoloną głową (wcześniej nie widziałem go w takim stylu), jednak nie jest on w stanie poprawić stanu tego dzieła, zwłaszcza, że pojawia się raczej w drugiej połowie filmu. Pewnie fani Holmesa będą sięgali po ten film, ja zrobiłem to, ze względu na Lee, być może też znajdzie się ktoś taki...