PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=3802}

Na zawsze

Always
6,5 2 809
ocen
6,5 10 1 2809
Na zawsze
powrót do forum filmu Na zawsze

Samolotem do nieba...

ocenił(a) film na 4

Standardowy wyciskacz łez, o którym nikt by pewnie nie pamiętał (a i pamięta jak widać niewielu), gdyby nie osoba Stevena Spielberga za kamerą. Co ciekawe, o powstałym na podobnym założeniu „Uwierz w ducha”, w przeciwieństwie do „Na zawsze” słyszał chyba każdy. Widać to Zucker znalazł receptę na sukces...

Owszem widać tu rękę Stevena – scenom lotów nie można nic zarzucić, a i kilka wyjątkowo urzekających i pięknych ujęć się znajdzie (choćby ta, gdy Dorinda z ognistego piekła wznosi się nad chmury i widzi rozgwieżdżone niebo).

Niemniej w tym przypadku kicz pozostał kiczem. I żadne ładne obrazy tego nie zmienią…

Moja ocena - 4/10

użytkownik usunięty
Grifter

Ja tam pamiętam oba filmy i zdecydowanie wolę "Na zawsze" od "Uwierz w ducha". Właśnie "Uwierz w ducha" to dla mnie typowy wyciskacz łez dla kobiet. Siłą napędową tego drugiego filmu z całą stanowczością był Patrick Swayzee, którego publiczność zapamiętała głównie z "Dirty Dancing" i oszalała na punkcie granej przezeń postaci. Gdyby nie on, większość ludzi nie podeszłaby do "Ducha" z takim entuzjazmem. Owszem - na tych 2 filmach kariera Patricka się nie kończy, ale gros osób kojarzy go właśnie z nimi. W "Duchu" przez większość czasu miał tę samą przerażoną minę i zapłakane oczy, które przyprawiały mnie o bóle głowy. Normalnie flaki z olejem. Nawet jak się wściekał, miało się wrażenie, że zaraz wybuchnie płaczem. Do tego jeszcze cały czas przygnębiona Demi Moore. Od patrzenia na jej smętną minę człowiekowi robiło się nie dobrze. Scena początkowa, w której wszystko jest jeszcze piękne i cudowne - Sam i Molly całują się podczas wyrabiania garnków, rozbroiła mnie. Nie wiedziałem: śmiać się czy płakać? Pogratulować scenarzyście pomysłu. I jeszcze utwór Righteous Brothers lecący w tle - miało się ochotę usnąć z nudów. Dam głowę, że gdyby nie ten film 90% w ogóle nie wiedziałaby o istnieniu tej kapeli, a już wymienienie tytułów innych utworów graniczyłoby z cudem. Na niezbyt smaczną dokładkę wlepiono tam Tony'ego Goldwyna - wredna, pewna siebie gęba i głupkowaty uśmieszek przyprawiały o mdłości. Przez cały film miałem wrażenie, że za chwilę zmieni się w sępa, który dopadnie biedną Molly i później będzie czyhał na kolejną ofiarę. Flaki z olejem - taka bajeczka dla dorosłych z domieszką thrillera. Film ratuje Whoopi Goldberg, która zagrała zwariowaną spirytystkę i zarazem naciągaczkę - sceny, w których porozumiewa się z niewidzialnym Samem, rozbawiają. W filmie "Na zawsze" mamy przesympatycznego Dreyfussa, który sprawdził się w rolach głupkowatego i trochę zakompleksionego gliniarza w "Zasadzkach", zdeterminowanego psychiatry w "Zrozumieć ciszę", karierowicza w "Wecie za wet" i "Prezydencie". W "Na zawsze" zagrał postać, dla której żadne przeszkody nie istnieją. Brawura i brak okrzesania robią swoje - pilot ginie w wypadku. Gdy Pete zostaje duchem, wiadomość ta nie robi na nim większego wrażenia. Nie ma tej smętnej i zapłakanej miny, jaką w "Duchu" obdarowywał nas Swayzee. Jakieś emocje na pewno są, duch Pete'a jest zdziwiony zaistniałym stanem rzeczy, ale nie daje tego po sobie poznać. Hap mówi mu, że jego czas na ziemi jeszcze się nie skończył, wciąż jesteś komuś potrzebny. I duch Pete'a rusza do akcji, by wypełnić powierzone mu zadanie. Wciąż jednak pozostaje sobą - jest zadziorny i przekorny. Ale mimo wszystko trudno go nie lubić i nie kibicować mu. W końcu dostał wcale nie takie łatwe zadanie. W zasadzie to ma podwójną robotę - musi przekonać swoją ukochaną, że na nim samym świat się nie kończy, że ona musi żyć dalej. Jednocześnie dba o to, żeby jego następca Ted zachował się jak trzeba, żeby między Tedem i Dorindą zaiskrzyło. Robi coś wbrew sobie. Bo który facet przy zdrowych zmysłach mógłby spokojnie patrzeć na to, jak inny gość stara się uwieść jego ukochaną? Toteż Pete myśli, że Hap zwariowała. Wkrótce jednak zaczyna rozumieć, że jego życie na ziemi dobiegło końca i dochodzi do wniosku, że widocznie tak musiało być. W przeciwieństwie do Sama z "Ducha" nie obchodzi się ze swoim podopiecznym jak z jajkiem. Owszem - doradza mu i służy dobrym słowem, ale kiedy trzeba, potrafi też "kopnąć w tyłek" i wsiąść Tedowi na ambicję. Ted, chociaż trochę nierozgarnięty i gapowaty, brnie do przodu. Mimo wątpliwości, nie poddaje się. Natomiast Molly sprawia wrażenie osóbki, którą trzeba umieścić i do końca życia trzymać pod kloszem, żeby broń Boże nic jej się nie stało. Najlepiej, żeby nikt do końca życia nie tknął jej nawet palcem.

ocenił(a) film na 10

Różnica jest następująca "Duch" jest dla nastolatek, "Always" dla obu płci w każdym wieku. Postacie. jak i fabuła są dojrzalsze, nie ma aż tyle cukierkowatości, no i wisienka na torcie: można dojrzeć/rozwinąć się po śmierci.
"Always" ma dla mnie bogatą i taką soczystą atmosferę, można do niego wracać wielokrotnie z nowym odczuciem za każdym razem.

PS: Swayze jest Bogiem w "Road House-Wikidajło" :-)

użytkownik usunięty
okmarek

Może niekoniecznie dla nastolatek, ale na pewno dla kobiet. Mam podobne odczucia, co Ty :-). Nie spodziewałem się, że ktoś mnie poprze.

ocenił(a) film na 4

Przepraszam Jackie_Nitro, że nie odpisałem swego czasu (dostałem powiadomienie, ale o nim zapomniałem). Niemniej Twą ripostę przyswoiłem - dziękuję !!
Trzymaj się !!

użytkownik usunięty
Grifter

Również pozdrawiam i dodam, że Twoje zdanie w pełni szanuję :-).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones