Nudny, przesłodzony, przesentymentalizowany, nijaki. Ciekawostą jest występ Audrey Hepburn w jednej z ostatnich ról.
Jak dla mnie to jednak ten. "1941" też mi nie podszedł i wiem, że często jest wymieniany jako największa wpadka Spielberga ale jak na mój gust, to mimo wszystko broni się tam parę rzeczy, jak choćby otwarcie parodiujące "Szczęki". "Always" zaś nie dość, że mnie wymęczył to jeszcze wydał mi się strasznie bezpłciowym filmem, gdzie zupełnie nie widać ręki Spielberga.
Szkoda dla mnie osobiście chyba najlepszy film Spielberga, bo doprawiony magią :-) i bez niepotrzebnych efektów, jestem romantykiem, więc może mam coś nie tak.
Ja może nie jestem aż takim romantykiem he he..., ale film na pewno bardzo dobry.
Pozdrawiam.