"Mary Stuart" to jeden z pierwszych dobrych filmów Forda, ale to jeszcze nie ten Ford. Film w wielu elementach wykonany jest ju`z znakomicie - zdjęcia i scenografia jak zawsze mistrzowskie, szczególnie te ujęcia we mgle i zamki. Niestety wątek miłosny wyraźnie jest nadmiernie rozbudowany i nawet w wykonaniu takich aktorów jak Hepburn i March nudzi niemiłosiernie. Przestój ten wynagradza jednak fantastyczna końcówka, sposób w jaki pokazano Mary przed angielskim trybunałem, a potem w drodze na egzekucję to już maestria Forda.