Chyba już mam dość filmów o dojrzewaniu nastolatków. Chociaż ten wyróżnia się atmosferą, swoistą melancholią pomieszaną z zapowiedzią czegoś niepokojącego. Zakończenie zdecydowanie odebrało mu uroku, tak jakby to wszystko, co się zdarzyło było kompletnie niepotrzebne.
W pewnym sensie zgodzę się z tym, że zakończenie było zupełnie inne niż można było się spodziewać. Bez owijania w bawełnę - moim zdaniem chłopak utonął po pijaku i powraca nad jezioro jako duch. To przewraca mój tok myślenia o tym filmie. Oczywiście konwencja finału jest otwarta. Można rozumieć inaczej. Jednak już nie można go nazwać zwykłym filmem o miłości i dojrzewaniu.
Poza tym bardzo spodobał mi się ten film. Zdjęcia i muzyka robią świetną robotę.